Brazylia kolejnego dnia zmagań w rajdzie Dos Sertoes nie przestaje zaskakiwać zawodników. Tym razem ponad 200-kilometrowy odcinek specjalny musiał zostać skrócony do zaledwie 50 km, ponieważ swoją zgodę na przejazd pojazdów w ostatniej chwili cofnął właściciel terenu, gdzie miała odbywać się znaczna część rywalizacji. Na skróconej trasie Rafał Sonik, będąc na prowadzeniu miał problemy z odnalezieniem trasy i do mety dojechał z siódmym czasem.
Pech sprawił, że organizatorzy Rajdu Brazylii, 150km trasy drugiego etapu zaplanowali na terenie, należącym do jednego właściciela. Ten w ostatniej chwili zabronił kolumnie rajdowej wjazdu na swoją posesję, stanowiącej w głównej mierze pastwiska dla bydła.
Rajdowcom nie pozostało nic innego, jak zmierzyć się na ułamku zaplanowanej trasy. Rafał Sonik prowadził dość długo, ale z powodu błędu w nawigacji stracił 10 minut i wyprzedziło go sześciu rywali. – Była niezgodność roadbooka z rzeczywistością. W jednym miejscu był zaznaczony asfalt, którego w rzeczywistości nie było. Wszystko wyglądało zupełnie inaczej niż na mapie. Dodatkowo rajdowy GPS pokazywał zupełnie coś innego i okazało się, że pojechałem dokładnie w odwrotnym kierunku niż powinienem – tłumaczył.